„Porzuciłeś rodzinę, przyjaciół krąg drogi
Wszystko co kochałeś gorąco i szczerze
I odszedłeś na wieczność za mogilne progi…”

W naszych myślach zagościł na zawsze. Trudno wygasić w pamięci dżentelmena, który wniósł w szeregi „Echa Kresów” radość życia, zapomniane przez współczesnych dobre maniery, niespotykany szacunek do płci pięknej i przede wszystkim czerpanie przyjemności ze wspólnego śpiewu.
Pięć lat temu przyjechał do Kędzierzyna-Koźla z kasztelańskiego grodu – Santoka za swoją miłością. Dla niej porzucił dotychczasowe życie w spokojnej miejscowości koło Gorzowa Wielkopolskiego, chór, który sam założył i którym się opiekował. „Było warto!” – odpowiadał na nasze pytanie o słuszność decyzji. Muzyka połączyła dwoje cudownych ludzi, dwoje chórzystów. Wszyscy cieszyliśmy się ich szczęściem. Roman kojarzyć się będzie zawsze z harmonijką ustną, z którą nigdy się nie rozstawał. Na niej wygrywał Heni najpiękniejsze melodie, a my korzystaliśmy z jego umiejętności muzycznych. Miał świetny słuch i dobrze odnajdywał się w grupie naszych tenorów. Wartościowy i uczynny kolega, darzony przez nas sympatią.
Romku, niech anielskie chóry zrobią miejsce dla Twojego talentu. Norwidowskie „trąby długie w łkaniu aż się zanoszą…”, a my z nimi.
ŻEGNAJ !
Koleżanki i koledzy z „Echa Kresów”